sobota, 18 marca 2017

Jajo...

          Ale najpierw kwiaty... zdecydowanie nic nie pobije natury w tworzeniu piękna. Chociaż w tym bukiecie człowiek mieszał - po włożeniu do wody kwiaty "wypuściły" tusz, którym były podkolorowane... Niemniej natura zdecydowanie nas przewyższa. 
          A jajo?... Nie zdobię ich wiele, a to przeszło zdecydowanie za dużo eksperymentów: najpierw nakleiłam ornamenty z masy plastycznej, bo właśnie kupiłam kilka foremek silikonowych na próbną zabawę... było malowane farbą akrylową na nałożoną wcześniej pastę strukturalną... drobniutką, taką ze starych zapasów, bo żal było wyrzucić. Ornamenty embosowane białym pudrem, tuszowane na różowo, patyną polizane i na koniec złota pasta, która straciła chyba ze starości połysk. Czy jajo zadowolone? Nie wiem, ale z pewnością przemęczone i rodzeństwa mieć nie będzie...







           Jeszcze jedna tortura... tym razem konturówką.


1 komentarz:

  1. Piękny bukiet, ale to jajo cudnie Ci wyszło, aż szkoda, że rodzeństwa nie będzie :DDD.

    OdpowiedzUsuń