DZISIAJ ŚRODA IV
Takie włóczkowo - decupagowe wspominki... sto lat temu dużo dziergałam dla siebie i chłopaków, takie były czasy... Ale miały olbrzymi plus - pozwalały na wielką oryginalność, dzianina ręcznie robiona nigdy nie jest taka sama...
A kilka lat temu ozdabiałam na jakieś wyzwanie butelkę na nalewki... i ona dostała kapelusik z resztek włóczki pozostałej po sweterku.
Ja też kiedyś dużo dziergałam :) Teraz brakuje mi czasu :(
OdpowiedzUsuńA Ty znowu w mojej bluzeczce :) pamiętasz? kiedyś napisałam że też zrobiłam z tej włóczki tylko z krótkim rękawem - mam ją do dziś i czasem zakładam. Dużo rzeczy przez lata się dziergało, haftowało, szydełkowało i nikt nie pomyślał wtedy żeby robić zdjęcia, a ile się naszyłam.... całej rodzinie łącznie z męskimi koszulami i spodniami- bez kursów, wszystko z Burdy za którą się grubo płaciło. Ale ... to też było cenne bo zawsze byłam ubrana inaczej niż wszystkie :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, pamiętam... z forum, które już bardzo rzadko odwiedzam.
UsuńKapelusik bardzo elegancki ,z dużym rondem :-))) Sweterki też kiedyś dziergałam ,nawet makramową kamizelkę sobie zrobiłam ;-)
OdpowiedzUsuńZ makramą ta jakoś mi nie było po drodze, ale wszystko przede mną, bo ponoć wraca do łask.
UsuńSweterek śliczny, ale ten kapelusik....miodzio:)
OdpowiedzUsuńKapelutek! Mistrzostwo! Kurcze! Zazdroszczę tym, którzy potrafią dziergać.
OdpowiedzUsuń