11/12. Jeden ślub...
Ale za to rodzinny. Trzy kartki, każda dla tych samych adresatów... Mam nadzieję, że podołałam wyzwaniu, bo przecież wyszły z jednej głowy i spod jednych nożyczek, a powinny być różne. Pierwsza z kościółkiem - tradycyjna u mnie, jednokopytna. Druga z tekturą, trzecia z tagiem. I ta trzecia mi się najmniej podoba, ma zachwiane proporcje... cóż, nie każda próba musi być udana. Wykrojnik też zresztą pozostawia wiele do życzenia. Wycina wprawdzie świetnie, wytłacza też godnie... ale tylko największa i najmniejsza część jest interesująca. Środkowe według mnie do niczego...
Świetne kartki:) Ta z kościółkiem jest rewelacyjna, ale bardzo podoba mi się ta z tagiem... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo chcesz?! Wyszło Ci cudnie. Pierwsza i ostatnia najbardziej mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńMiały być różne i są .... każda z nich bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTa środkowa jest malutka 10x10 cm zaledwie. Dziękuję za miłe słowa, bardzo mnie motywują.
OdpowiedzUsuń